moniczka

Historia jedenj miłości (12)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Część dwunasta

—Oczywiście, że mogę przyjechać do Roswell. Ale proszę powiedz co się stało? – poprosiła przerażona Liz.

—No więc Max, Isabel i Tess mieli wypadek, oni..., oni nie żyją.
Liz w tym momencie straciła grunt pod nogami i zemdlała. Słysząc głośny huk ciotka Liz Anette, która była w kuchni szybko przybiegła do salonu i zobaczyła nieprzytomną Liz.

***

—Liz jesteś pewna, że dobrze się czujesz? – spytała się po raz już setny ciotka Anette.

—Tak ciociu ale jeżeli się nie obrazisz wolałabym zostać teraz sama.

—Oczywiście, że nie mam nic przeciwko temu, zresztą jutro czeka Cię ciężki dzień, podróż i wogule. Odpocznij, prześpij się. Dobranoc Lizzy.

—Dobranoc ciociu.
Anette wyszła po cichu z pokoju, zgaszając przy tym światło. Pomyślała, że najlepszym lekarstwem dla Liz będzie sen.
Lecz Liz jeszcze długo nie mogła zasnąć, rozpamiętywała co powiedział jej wujek Philip. Isabel, Max i Tess. Co to znaczy? Czy naprawdę zginęli w wypadku? Czy po prostu Michael zdecydował się zostać dla Marii? W końcu około 3 rano zdecydowała się, że i tak nic nie wymyśli i poszła spać. Lecz niezależnie od tego czy odlecieli czy naprawdę zginęli jedno było pewne. Nic już nie będzie takie same i ich przyjaźń, miłość i przygoda skończyła się definitywnie i na zawsze, a na pewno na bardzo długi czas.


Czekam na wasze komentarze!!


Poprzednia część Wersja do druku Następna część