annette

Zapomnijmy o przeszłości (1)

Wersja do druku Następna część

Zapomnijmy o przeszłości

Rathis spojrzał w lustro. Zapadłe policzki. Wory pod oczami. Westchnął i pokręcił głową.

—Rathis ! Idziemy na miasto! Idziesz z nami ? – krzyknęła przez drzwi Vilandra.

—Idę, nie krzycz tak. – Rathis podniósł się z łóżka i wyszedł na korytarz. Vilandra i Zan byli już prawie przy wyjściu. Podszedł do nich. Wyszli na ulicę w przebraniach zwykłych Antarnian. Po chwili wyszli na targ.

—Spotkamy się pod pomnikiem Królowej Matki za dwie godziny – powiedział Rathis i zniknął. To samo po chwili zrobiła Vilandra. Rathis udał się w prawo. Przechodził pomiędzy straganami z żywnością, ubraniami i małymi drobiazgami. Nagle stanął jak wryty. Przy straganie z warzywami zobaczył kogoś tak pięknego, delikatnego, że aż mu dech w piersiach zaparło. Bał się ruszyć chociaż palcem. Po chwili podszedł do straganu i stanął przy dziewczynie. Mogła mieć co najwięcej 18 lat. Miała śliczne loczki w kolorze żonkilów. Gdy wreszcie otrząsnął się z pierwszego szoku, zagadał :

— Dobre zbiory.
Dziewczyna spojrzała na niego swoimi niebieskimi oczyma.

— Tak, rzeczywiście – powiedziała miękkim głosem. Nagle jedna z rąk starego wiklinowego kosza urwała się i po ziemi potoczyły się owoce i warzywa.

— Oh, nie....
Rath szybko pochylił się i wszystko pozbierał. Resztę wzięła dziewczyna.

—Dziękuję Ci za pomoc... Nazywam się Maria Alejandra, ale mów mi Majandra – przedstawiła się dziewczyna.

— eeeee... A ja nazywam się Rath – powiedział, szybko skracając swoje prawdziwe imię.

— Miło mi – uśmiechnęła się Majandra.

— Odprowadzę Cię do domu.
Resztę czasu Rathisa spędzili na rozmowie.

— Ups... Ja już musze iść. Bardzo miło było mi Cię poznać – powiedział Rathis i szybko się oddalił. Akurat wrócił pod pomnik, jak Zan i Vilandra odchodzili.

— Kogo spotkałeś? – Zainteresował się Zan.

— Cooo ? – Rathis lekko się rozkojarzył.

— Pytam, kogo spotkałeś...

— Aaaa, bardzo miłą mieszczankę. Nazywa się Majandra i ... A ty? – Rathis szybko zmienił temat.

— Ja spotkałem także mieszczankę. Nazywa się Shiri. Jej ojciec prowadzi dużą farmę, matka jest w zarządzie miasta.

— A ja... spotkałam bardzo fajnego chłopaka imieniem Ayden. Naprawdę bardzo fajny chłopak... – powiedziała Vilandra.
Reszta drogi do pałacu upłynęła im na rozmowie o nowo poznanych ludziach. Wślizgnęli się do pałacu. Przebrali się i umyli. Weszli do sali tronowej. Czekała na nich Królowa Matka.

— Rathisie, wiesz, co masz do spełnienia. Idź z Vilandrą. Zan, ty zostań.
Rathis udał się z Vilandrą do komnaty wypoczynkowej. Oboje mieli posępne miny. Usiedli naprzeciw siebie.

—Znowu.
Rathis westchnął.

—Dlaczego oni próbują nas na siłę zeswatać? To, że nie mam rodziców, oraz to, że dopiero jutro osiągnę pełnoletność, nie znaczy, że będą decydować o mnie – powiedział Rathis.

— Polityka, Rathis. Polityka. Czuję się jakbym była w tej...no...Starożytnej Grecji z Ziemi...Tam decydowano za Ciebie- powiedziała smutno Vilandra.

— Nie, nie zniosę tego dłużej ! Vil, idziemy do Królowej!
************************************************************

—Zanie, dzisiaj poznałam idealną partnerkę dla Ciebie. Avo, wejdź – mówiła Królowa Matka. Ava okazała się drobniutką blondyneczką. Jej rysy były łagodne, wręcz ładne.

—Zanie, zapoznaj się z Avą. Na pewno ją polubisz tak jak ja.
Gdy Zan wyszedł z Avą, do Sali wtargnął wściekły Rathis i wkurzona Vilandra.

— Nie myśl o tym ! – krzyknął od progu Rathis.

— Nie wyjdę za niego! – krzyknęła Vilandra.

— Spokojnie, dzieci. O co wam chodzi ? – spytała spokojnym głosem Królowa Matka.

— Swatasz mnie z Vilandrą, ale nie chcesz wiedzieć, czy ona mi się podoba, czy nie ! – krzyknął Rathis.

— Dla Ciebie liczy się tylko polityka ! I pieniądze ! Co to była za dziwka z którą Zan wychodził ?! Wiesz, kto to jest !! Ona trzyma z Kivarem ! Nie kocham Rathisa ! Kocham kogoś innego i nigdy, choćbyś nie wiem jak się starała, nie wyjdę za niego ! NIE POKOCHAM GO! – ostatnie zdanie Vilandra ryknęła na całą Salę i wybiegła. Rathis także wyszedł. Królowa Matka wpatrywała się z uporem w drzwi. Czy mają rację...? Nie, nie mają. Dobrze, znajdzie kogoś innego dla Vilandry. Rathis ją już nie obchodzi. Ale jemu też kogoś znajdzie ! I koniec ! Chodźby mieli być nieszczęśliwi!

C.D.N.


Wersja do druku Następna część