Patka

Co wynika z przyjaźni (10)

Poprzednia część Wersja do druku

Tego samego dnia wieczorem, Maria ubrała się w swoją luźną, granatową sukienkę, ponieważ, jeszcze całkiem nie schudła po ciąży. Lucy i Mickey spali, a jej mama nakrywała do stołu. W pewnej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Maria poszła otworzyć. Wiedziała, że to Michael i nie pomyliła się.

— Cześć Mario. Ślicznie wyglądasz.

— No hey. Jeszcze jestem strasznie gruba... Ty też fajnie wyglądasz! – Powiedziała Maria. Michael był ubrany w zwykłe dżinsy i białą koszulę. Było to dziwne połączenie, ale on wyglądał fajnie.

— Nie jesteś gruba! Tylko... pulchna. – Zażartował.

— Weź przestań! – I oboje zaczęli się śmiać. – Wejdź.

— Dobry wieczór pani DeLuca.

— Dobry wieczór. Jesteś Michael prawda?

— Tak. I jestem po uszy zakochany w pani córce.
Ich wieczór minął miło. Zresztą tak samo jak Liz i Maxowi...

— Cześć Max.

— Cześć! Pięknie wyglądasz! – Miała na sobie jasno-niebieską koszulkę i dżinsowe ogrodniczki.

— Dzięki. Masz bilety?

— Tak. Idziemy na komedię, może być?

— Jasne! Wielkie dzięki, że nie wybrałeś jakiegoś filmu akacji, bo bym sobie pospała. – Roześmiała się panna Parker.

— Tak myślałem i to dlatego.

— A co robi Isabel?

— Alex u niej jest...

— Aha, to pewnie się cieszą, że jesteś ze mną.

— No pewnie tak. – Uśmiechnął się.
Alex i Izzy... Co oni wyprawiali w domu państwa Evansów? Nikt nie wie. Można się tylko domyślać...

CZĘŚĆ 11

Max i Michael umówili się, że w Crashdown oświadczą się swoim dziewczynom... Więc pewnego słonecznego dnia w Crashdown Cafe...

— Cześć wszystkim! Sorry za spóźnienie. Musiałam położyć dzieci...

— No hey Maria. – Powiedziała przyjaciółka.

— Cześć kochanie. – Pocałował ją Michael.
Wszyscy gadali o wszystkim, tak jak zawsze... Lecz w pewnej chwili Michael powiedział:

— Mario. Mam do ciebie pytanie.

— Pytaj śmiało! – Powiedziała Maria, a Michael wyjął z kieszeni pudełeczko, w którym był pierścionek.

— Czy zostaniesz moją żoną?

— Michael... Oczywiście, że tak! – Ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku. I w tej chwili Max rzekł do Liz:

— Mogę cię o coś spytać?

— No jasne! – Powiedziała Liz. Nie spodziewała się tego co on chciał zrobić. Była bardzo zaaferowana tym, że jej najlepsza przyjaciółka wychodzi za mąż.

— Wyjdziesz za mnie?

— Oh... Max... Ja nie spodziewałam się tego...

— Powiedz po prostu... Nie owijaj w bawełnę... Proszę.

— Tak. Maxie Evansie, chcę zostać twoją żoną. – Pocałował ją, a ona odwzajemniła. W pewnym momencie, przerwała pocałunek. Max przestraszył się.

— Co się stało? – Spytał. Maria i Michael przestali się całować, chcąc wiedzieć co się stało.

— Chyba się zaczęło! – Wydyszała z trudem. – Kocham cię Max.

— Ja ciebie również. Chodź! Michael! Możesz prowadzić?

— Oczywiście. – Odpowiedział przyjaciel.
Jechali jeepem w ciszy. Dojechali dość szybko na miejsce. Liz wzięli na porodówkę. Był przy niej Max. W pewnej chwili po długim oczekiwaniu, Maria zobaczyła Maxa.

— Mam córeczkę! Będzie miała na imię Reachel!

— Świetnie!


Wszystko się dobrze układało. Reachel, Lucy i Mickey rośli. Bawili się razem. Ich rodzice spędzali ze sobą dużo czasu. Niedługo potem odbył się wspólny ślub. Wszyscy świetnie się bawili. Dzieci zostawiono pod opiekę babć i dziadków. Alex oświadczył się Isabel na ślubie Maxa i Liz oraz Marii i Michaela. Lecz oni o tym nie wiedzieli. Parę dni po ślubie cała szóstka siedziała w Crashdown. Alex powiedział:

— Liz, Max, Mario i Michaelu. Dobrze wiecie, że są teraz trzy panie Evans. Isabel, Liz i Reachel. Niedługo zostaną dwie. Ja i Izzy bierzemy ślub.

KONIEC


Poprzednia część Wersja do druku