Gośka

Wiara czyni cuda

Wersja do druku

Rano przed szkołą Maria i Liz spotkały się w jednym ze szkolnych korytarzy:

—Hay Liz!

—Cześć Maria! Mam do cibie oproźbę czy nie pojechałabyś ze mną po serwetki do hurtowni?

—A kiedy mam po cibie przyjechać?-pyta Maria

—Po lakcjach by mi pasowało, a tobie?

—No, też po lekcjach-potwierdza Maria

—To do zobaczenia

—Pa
Podczas drogi do hurtowni dziewczyny gadały czały czas o babskich sprawach.
Wtem Liz wpadła na szalony pomysł:

—Maria mogę otworzyc okno w dachu?

—Oczywiscie, na tej pustyni mozna się usmarzyć-odpowaida Maria
LIz otworzyła okno, podgłosiła radio na ful i wstała na fotel .Poł tłowia było widać z jadącego samochodu.Liz jak oszlała nastolatka zaczeła śmiać się i wymachiwac rękami, wtem uisyszła słon Mari:

—LIz te fotele były niedawno czyszczone, badz tak dobra i usiadz spowrotem kołomnie
Ale szalona Liz nie przejmowała się tymi słowami, spodobała się jej predkosć, i wiatr we słowach nareszcie czuła,ze żyje, czuja się wolna, nistety Mari się to nie podbało :

—Liz siadaj spowrotem jescze nas polcja złapie , eh.. to by był mój 7 mandat w tym miesiacu, mama by mi odebrala kluczyki, wiec siadaj tu jak gzreczna dziewczynka

—Maria tu jest wspaniale!-krzyczała LIz
Wtem niespodziewanie naprzeciwko wyjechał samochód , Maria była zajeta pouczaniem Liz, kiedy usyszła od niej :

—MARIA UWAŻAJ NA TEN SAMOCHOD!!!!

—co.. ?-wtedy spojrzała się na jezdnię i zobaczyła tira kierującego sie wprost na nią , gwałtownie skreciła na pobocze,
wpadła w dół.
***KILKA MINUT PÓŹNIEJ***
Maria ocknawszy się gwałtownie zaczełą krzyczeć :

—LIZ LIZ , nic ci nie jest?
Widzła tylko ciło kolezanki lezące obok samochodu.Wypadła ona podczas gwałtownego skretu, była nieprzytomna. Maria chwyciła telefon izadzwoniła na pogotwe.
**********
W szpitalu ustalono,ze Maria nie odnisoła powazbych obrażen, ale Liz nie miła tyle szczęścia co jej koleżanka. Była w szpiączce.Na miejscu był już tata , mama obu dziewczynek, Max , Michael , Isabel.Wszyscy byli zszkowani tym wydażeniem, a najbardziej bezmyślnością Liż.
Teraz Max siedził na przeciwko LIz,mówił do niej

— Czemu to zorbiłas, czemu nie pomyślałs, przecież wiedziłaś jak to się mogło skaczyć! Liz wróc do mnie !
Wtem do sali weszła Isabel

—Max jak tam ?

—CZeśc Isabel , czuje się bezradny.

—może sprubujesz,a uz...

—Uzdrowić?

—tak

—Isabel, probowałem, ale nie moge , cos blokuje mnie nie moge sie dostać.

—Max najważniejsze,ze prubowałes, będzie dobrze, zostawie was samych.
Smutny chłopak zostł jeszce chilke i wyszeł przed sale , usiadł na krzesle i zospaczał, utem usyłaszał jak siada obok niego chłopiec , tak jak on był smutny, zaciekawiony max zaczoł z nim rozmowe:

—Cześć jestem Max

—CZeść

—Jak ci na imie?-pyta Max

—Kevin

—CZemu jestes taki smutny?

—Moja mama , jest chora i boje się, o nia

—Wiem , co czujesz, tu w tej sali,lezy moja dziewczna

—Co jej jest?

—Wieczny sen.śpiączka

—To znaczy ,ze się nie obudzi?-pyta Kevin

—Nie, obudzi sie tylko,ze nie wiem kiedy

—Max, moze pujdziesz ,ze mną

—Gdzie?

—Tu niedlego jest kalpiczka ,moze pomodlimy się ,za moja mama i za twoją dziewczyne

—Ale ... ja nie wierzę w Boga

— Rozumiem, ale czy poszedł byś tam ze mna ?

—Moge pujsć

—Dziekuje ci Max
****
W kapliczce chłopiec uklęknoł przed obrazem Najświetrzej Panienki z Dzieciatkiem Jezus
i zaczoł się modlić, Max usiadł w ławce iz ptrzył się na skupionego w modlitwie Kevina.
Myslł wtedy o Liz leżacej na sli i o wszystkich ich spulnych chwilach.
Podszedł do Kevina i zapytał,

— Jak moge sie pomodlić aby LIz była zdrowa?

— Ja odmawiam 2 modliwty bo tylko dwie umiem.

—Tak, a jak one brzmia nauczysz mnie?

—Oczywiscie
***PO PARU DNIACH****
Kevin razem z Maxem modlą siem w kapliczce, aż tu nagle podbiega do Max`a Isabel i mówi

—Max to cud Liz sie obudziła!

—Naprawde?

—Tak , a co najważniejsze czuje sie jusz dobrze

—To wspaniale!

—Kevin słyszłes?

—TAk ciesze się, a lekrze mi powiedzeli w czoraj,ze zanlazł sie dawca nerki dla mojej mamy

—CZy to nie cudownie-mówi Isabel

—Tak- odpowiada Max,który odwarajac się w kierunku obrazu mowi

—Więc ty naprawde istniejesz.. a ja nareszcie uwierzyłem .. dziękuje,że uratowłęs LIz, Boże

—Amen -odpowiada Isabel

Tak oto Max uwierzył w Boga ... w jego moc i siłe...
anawiali się, co począć. Nagle do domu Michaela wpadła Liz z egzemplarzem najnowszej gazety Roswell. Czytajcie.- wykrzyczała. Michael wziął gazetę do ręki i zaczął czytać: „ Dziś w nocy w Roswell rozegrał się dramat. Siedemnastoletnia Ewelin Motersky zastrzeliła swojego ojca po czym powiesiła się na strychu, policja…”


Wersja do druku