Raechel

Princess of Roswell (31)

Poprzednia czę¶ć Wersja do druku

W końcu, wszyscy wielki wydech wielkie uffff, udało się, przetłumaczone, skończone, cieszmy się i radujmy, koniec czekania YEAH. Żegnam się z tym kawałkiem na zawsze, Au Revoir. BuĽka all cierpliwi.


CZĘ¦Ć 31 – OSTATNIA

‘No i jak my¶lisz?’ Cleo Parker spytała prowadz±c Maxa korytarzem. ‘Podoba się?’

Max przytakn±ł i rozejrzał się jeszcze raz po mieszkaniu. Obszerny salon z nieduż± kuchni±, duża łazienka, dwie sypialnie, jedna z dodatkow± łazienk±. ¦wietnie mieszkanie. ‘My¶lisz, że spodoba się Liz?’ spytał.

‘My¶lę, że tak, ale z drugiej strony, ty znasz j± lepiej. Przynajmniej do pewnego stopnia.’ Odpowiedziała z nutk± żalu w głosie.

Max u¶miechn±ł się lekko do matki Liz. To prawda, Max znał j± lepiej, i wiedział że Liz zakocha się w tym mieszkanku. ‘Nie mogę ci się nadziękować, że nam z tym pomogła¶.’ Powiedział po chwili.

Cleo machnęła ręk±. ‘Nie ma sprawy.’ Powiedziała. ‘Tyle mogę zrobić, żeby pomóc wam stan±ć na nogach. A, przy okazji, mam trochę starych mebli, w ¶wietnym stanie, możecie je sobie wzi±ć. Wiesz, żeby ożywić wnętrze.’ Dodała rozgl±daj±c się po pustym mieszkaniu.

‘Nie mogę prosić-‘

‘Nie ma sprawy, Max.’ Powiedziała. ‘Chcę pomóc. Załatwię jak±¶ ekipę, dostarcz± je tu do wieczora.’

Max u¶miechn±ł się do niej. ‘Dziękuję.’ Powiedział.

Cleo odwzajemniła u¶miech. ‘No, ¶migaj z powrotem. Niedługo ¶lub.’ Powiedziała mu.

Max wyszczerzył się do niej zanim wybiegł przez otwarte drzwi.

***

‘Kalifornia jest super.’ Maria zadeklarowała wygl±daj±c przez otwarte okno.

Liz i Max postanowili pobrać się w Kalifornii, skoro i tak zamierzali tam zamieszkać. Cała paczka była tam z nimi, wszyscy oprócz ojca Liz. Mimo że nie mógł być na ceremonii życzył Maxowi i Liz wszystkiego najlepszego. Liz musiała przyznać, że była lekko zawiedziona, że ojciec nie odprowadzi jej do ołtarza, ale wujek przej±ł rolę ojca. Tak czy inaczej, poprowadzi j± ojciec.

‘Okey, czas cię przyszykować.’ Maria powiedziała odchodz±c od okna. ‘¦lub już niedługo.’

Liz u¶miechnęła się sama do siebie. Niedługo wyjdzie za m±ż za miło¶ć swojego życia…

‘No dalej dziewczyn!’ Maria krzyknęła od progu. ‘Rusz się!’

***

‘Dobrze wygl±dam, nie?’ Chasity spytała robi±c piruet w swojej sukience druhny koloru zimnego błękitu.

Liz u¶miechnęła się do swojej siostry. ‘¦wietnie wygl±dasz Chasity.’ Powiedziała jej.

Chasity jęknęła wsuwaj±c cienkie rami±czko z powrotem na ramię. ‘Ci±gle opada!’ krzyknęła sfrustrowana.

Isabel przyst±piła do jej boku, w takiej samej sukni, by udzielić porady w kwestii mody.

Chwilę póĽniej kto¶ zapukał do drzwi i głowy Cleo i Nancy pojawiły się w szparze. ‘Dziewczynki, już-‘ Nancy zaczęła ale przerwała patrz±c na ¶liczne dziewczyny w pokoju.

‘Już prawie.’ Maria odpowiedziała pomagaj±c Liz zej¶ć ze stołeczka. ‘OOps.’ Powiedziała wygładzaj±c niewielk± zmarszczkę na sukni Liz. ‘Od razu lepiej.’

Nancy i Cleo gapiły się na Liz, która powoli obracała się, żeby mogły j± obejrzeć. Biała suknia ¶lubna była piękna. Cienkie rami±czka spoczywały na jej szczupłych ramionach, prosta biała suknia spływała w dół jej ciała, plecy miała gołe, sięgała podłogi i kończyła się długim trenem.

‘Piękna.’ Obie kobiety powiedziały jednocze¶nie. U¶miechnęły się do siebie, Cleo wzięła welon leż±cy na krze¶le i delikatnie położyła go na głowie córki.

‘Już prawie czas.’ Szepnęła.

Liz skinęła i westchnęła nerwowo. Nerwowym ruchem wygładzała sukienkę. Za chwilę stanie się Elizabeth Evans.

***

‘Max, oddychaj.’ Alex powiedział prostuj±c krawat. Obrócił się i wyrzucił ręce w powietrze. ‘Jak wygl±dam?’

‘¦wietnie..’ powiedział Michael zanim zakl±ł walcz±c z własnym krawatem.

‘PodejdĽ no synu.’ Powiedział Philip podchodz±c do Michaela i wi±ż±c mu krawat. ‘Strasznie jeste¶ cichy, Max. Wszystko w porz±dku synu?’

Max spojrzał na ojca, u¶miechn±ł się. ‘Żenię się.’ Powiedział, jakby tego nie wiedzieli.

Alex wyszczerzył zęby, oparł ramiona na kolanach. ‘Tak Max, żenisz się. A wiesz chociaż z kim?’ powiedział rozchichotany jakby rozmawiał z dzieckiem.

Max spojrzał groĽnie ale z u¶miechem na Alexa i rzucił go poduszk± z krzesła. ‘Tak.’ Powiedział.

Jeff Parker zapukał do drzwi i wszedł do pokoju. ‘Nancy powiedziała, że dziewczyny s± już gotowe.’ Powiedział im. ‘Chłopcy, będziecie mieć piękn± eskortę.’

Alex zakpił. ‘Jakbym nie wiedział.’ Powiedział. ‘Isabel to niezła..’

Philip spojrzał na niego z oczekiwaniem. ‘…dama.’ Alex dokończył.

Max pokręcił głow± i wstał. Sprawdził ostatni Ra krawat i odwrócił się do grupy. ‘Jestem gotów.’ Powiedział.

***

‘No, jak się czujesz jako żonaty facet?’ Michael wrzasn±ł ponad muzyk±, siedział przy stole i s±czył piwo imbirowe. Żadne z nich nie mogło jeszcze pić alkoholu, dlatego wszystkie szklanki napełniono tym napojem.

Max oderwał wzrok od swojej żony, tańczyła na parkiecie ze swoimi czteroletnimi kuzynami, i spojrzał na swojego drużbę. ‘¦wietnie.’ Powiedział szczerz±c się od ucha do ucha. Wycofał się na tyły, musiał odpocz±ć po kilku godzinach na parkiecie. Wystarczyło mu patrzenie jak Liz dobrze się bawi.

Michael jękn±ł słysz±c kolejn± piosenkę. ‘Co?’ Max spytał, nie zauważył jak Liz i Maria zaczęły tańczyć do szybkiej piosenki.

‘To Livin’ La Vida Loca.’ Michael odpowiedział. ‘Zawsze do tego tańcz±. To się robi nudne.’

Max spojrzał na parkiet, rzeczywi¶cie szalały w tańcu. Max u¶miechn±ł się szeroko widz±c, że zaczynaj± ¶piewać tekst piosenki.

She's into superstitions
Black cats and voodoo dolls
I feel a premonition
That girl's gonna make me fall
She's into new sensation
New kicks in the candlelight
She's got a new addiction
For every day and night
She'll make you take your clothes off
and go dancing in the rain

(Bawi się w przes±dy
Czarne koty I lalki voodoo
Mam przeczucie
Ta dziewczyna mnie zgubi
Lubi nowe doznania
Nowe ruchy w ¶wietle ¶wiec
Ma now± używkę
Na każdy dzień i noc

Zrzucisz z siebie ciuchy przez ni±
I zatańczysz w deszczu)

Max i Michael wybuchli ¶miechem, Alex wskoczył między dziewczyny, zrzucił marynarkę i krawat i zacz±ł z nimi tańczyć. Liz trzymała się za brzuch ze ¶miechum kiedy Alex kręcił krawatem młynki nad głow± po czym rzucił go przez salę.

She'll make you live her crazy life
But she'll take away your pain
Like a bullet to your brain.
Upside, inside out
She's livin' la vida loca
She'll push and pull you down
Livin' la vida loca
Her lips are devil red
And her skin's the color _mocha
She'll wear you out
Livin' la vida loca
She's livin' la vida loca...

(Będziesz żył jej szalonym życiem
A ona u¶mierzy twój ból
Jak kulka w mózg

„Wzdłuż i wszerz”
Żyje ‘la vida loca’
Pchnie i ¶ci±gnie cię w dół
Żyj±c ‘la vida loca’
Jej usta – diabelska czerwień
A jej skóra jak czekolada
Wykończy cię
Żyj±c ‘la vida loca’
Ona żyje ‘la vida loca’…)

Michael dĽgn±ł Maxa łokciem w żebra. ‘Historia twojego życia, co?’ powiedział z szerokim u¶miechem. Max przewrócił oczami i dalej patrzył na żonę na parkiecie.

Woke up in New York City
In a funky cheap hotel
She took my heart
and she took my money
She must've slipped me a sleepin' pill
She never drinks the water
Makes you order french champagne
Once you've had a taste of her
You'll never be the same
She'll make you go insane...

(obudziłem się w Nowym Jorku
W fajnym tanim hoteliku
Skradła mi serce
i zabrała mi pieni±dze
chyba podała mi jakie¶ proszki nasenne

nigdy nie pije wody
każe zamawiać francuskiego szampana
kiedy już raz jej zasmakowałe¶
nie będziesz już taki sam
sprawi że oszalejesz…)


***

Liz westchnęła szczę¶liwie, palce Maxa muskały jej plecy, w górę i w dół, kiwali się w takt muzyki. Oficjalnie stała się Liz Evans, sama my¶l, że spędzi z nim resztę życia… nosz±c jego nazwisko… była ekscytuj±ca.

Wolna piosenka przeszła w co¶ szybszego. ‘Max.’ Liz powiedziała układaj±c głowę na jego ramieniu, zamknęła oczy. ‘To szybka piosenka.’

Max przytulił j± mocniej, i dalej kiwał się powoli. ‘Nie ważne.’ Wymamrotał. Uwielbiał dotyk jej gładkiej skóry, zapach jej włosów, jej ciało przy jego… ‘Kocham cię.’ Wyszeptał.

U¶miechnęła się i otworzyła oczy. Uniosła głowę i spojrzała w twarz swojego męża. ‘Też cię kocham.’ Odszepnęła i złożyła czuły pocałunek na jego ustach.

‘Mam dla ciebie niespodziankę..’ powiedział zanim całkiem się odsunęła.

Liz wyszczerzyła zęby. ‘Taaak?’ spytała, jej palce owinęły się wokół jego włosów, tuż nas szyj±. ‘Kiedy j± dostanę?”

Max u¶miechn±ł się szeroko. ‘W swoim czasie.’ Powiedział jej.

***

‘Max, nic nie widzę.’ Liz marudziła gdy kolejny raz potknęła się o jego buty. ‘Czemu nie mogę zdj±ć tego cholerstwa?’

‘Ciiii.’ Nalegał. ‘To niespodzianka.’

Po kolejnej godzinie czy dwóch tańczenia i rozmów z przyjaciółmi, przebrali się w codzienne ciuchy, Liz uważała że powinni przechować stroje ¶lubne u domu jej matki zanim znajd± sobie co¶ swojego. Max nic nie powiedział ale przytakn±ł. Chwilę póĽniej zawi±zał jej oczy i powiedział że czas na niespodziankę.

‘Już prawie.’ Powiedział otwieraj±c drzwi i poganiaj±c j± do ¶rodka. ‘Ok., stań tutaj.’ Powiedział i nie odrywaj±c od niej wzroku zacz±ł się cofać. ‘Nie podgl±daj.’

‘Jasne jasne.’ Powiedziała staraj±c się stać nieruchomo, aż usłyszała jego oddalaj±ce się kroki. ‘Max?’ zawołała, bez odpowiedzi. ‘Ok. Max, gdzie¶ się podział?’

‘Jestem tutaj..’ powiedział, słyszała jak jego kroki się zbliżaj±. Mgli¶cie zdała sobie sprawę z cichego jęknięcia gdzie¶ w oddali. Max pojawił się znowu. ‘Ok… zdejmijmy to z ciebie..’ powiedział, złapał opaskę i delikatnie zdj±ł j± jej z oczu.

Liz zamrugała kilka razy zanim jej wzrok skoncentrował się na pięknym mieszkaniu przed ni±. Na ¶rodku pokoju siedział jej szczeniak Cole, z czerwon± kokardk± wokół szyi, Max stał koło niej.

‘Podoba się?’ spytał i patrzył na jej reakcję.

Liz nie odpowiedziała tylko pobiegła obejrzeć pokoje. W końcu trafiła do sypialni, któr± będzie dzielić z Maxem. Była umeblowana, na ¶rodku łóżko, z obu stron szafki nocne, dwie komody. Zapiszczała, zrzuciła z łóżka kołdrę i wpełzła pod satynowe prze¶cieradła. Nie słyszała jak Max wchodzi do sypialni, zobaczyła go gdy wszedł na łóżko obok niej. Nie zatrzymał się tam jednak na długo, Liz rzuciła mu się w ramiona z takim impetem że oboje spadli na podłogę.

‘Uwielbiam je!’ krzyknęła obsypuj±c go pocałunkami. Usiadła na nim okrakiem. ‘Ale jak mogłe¶ sobie na to pozwolić… musiało kosztować fortunę.’

Usiadł, obj±ł j± w pasie i całował szyję. ‘Wła¶ciwie to prezent od twojej mamy.’ Powiedział jej.

‘Mojej mamy?’ spytała zszokowana rozgl±daj±c się po pokoju. ‘To ona to zrobiła?’

‘No, tak, ale wiesz… pomysł był mój.’ Powiedział szybko, żeby nie stracić punktów.

Liz u¶miechnęła się szeroko, objęła go za szyję i pocałowała gor±co.

Max ułożył ich tak, że Liz leżała wygodnie na jego torsie. Złapał nakrycie i przykrył ich. Liz pocałowała go w szyję i przytuliła się mocniej.

‘Kocham cię Maxie Evans.’ Powiedziała powoli zasypiaj±c.

Max u¶miechn±ł się i przeczesał palcami jej włosy. ‘Ja ciebie też, Liz Evans.’

KONIEC


Poprzednia czę¶ć Wersja do druku