Raechel

Princess of Roswell (1)

Wersja do druku Następna czę¶ć

~ PRINCESS OF ROSWELL ~

Tytuł w polskiej wersji językowej: Księżniczka Roswell
Autor: Raechel
Kategoria: M/L
Streszczenie: AU- alternatywny wszech¶wiat. Liz przeprowadza się do Roswell z Nowego Yorku.
Nota od tłumacza: Feedback do autorki pod adresem mailowym mystical_light_raymor@yahoo.com /tylko po angielsku/. Fic jest trochę ostry. Parę nie cenzurowanych zwrotów. Nawi±zuje do Fresh Prince’a czyli Księcia Belair. Jeden z moich ulubionych. Oryginaln± /angielsk±/ wersję znaleĽć można na jessifanfic.com/desertdwellers w dziale M/L. Miłego czytania.


CZĘ¦Ć 1

Liz Parker szła korytarzami West Roswell High. Jej czerwone sandały skakały na jej stopach przy każdym kroku. Była ubrana w czerwony top zawi±zywany z tyłu na szyi i w białe rybaczki. Liz spojrzała w dół na swój plan zajęć i jęknęła. Pierwsza lekcja, wf.

‘Lepiej żeby faceci byli przystojni.’ Mruknęła do siebie, ci±gn±c za drzwi do sali gimnastycznej.

~ * ~

‘Do cholery, Michael!’ Max Evans krzyczał na swojego przyjaciela, Michael’a Guerin’a. ‘ Nie wiesz jak zgarniać piłkę?!’

Michael nic nie mówił, gapił się na drzwi. Max przewrócił oczami i spojrzał w kierunku tego, przez co jego kumpel się ¶linił i wtedy patrzał w oczy bogini. Max upu¶cił piłkę, któr± przed chwil± podniósł i ¶ledził każdy jej ruch.

Liz przygl±dała się wysokiemu brunetowi z prawie kruczo czarnymi włosami, u¶miech igrał na jej ustach.

‘NieĽle...’ powiedziała sama do siebie. Liz podeszła do trenera i podała mu plan zajęć.

Trener najpierw popatrzał na ni± zanim spojrzał na plan. ‘ No dobra Panno Parker. Oczekuję, że będziesz uczestniczyła we wszystkim co robimy. Za każdym razem kiedy się nie przebierzesz dostajesz zero. Możesz mieć jedno zero i dalej 5 na koniec. Je¶li planujesz wymigać się od zajęć, chcę kartkę od lekarza, nie od mamusi. Teraz, zanim pomy¶lisz, że jestem totalnym dupkiem, z reguły nie liczę zer i przepuszczam bez uczestnictwa. Jeżeli nalegasz na granie ale w swoich zwykłych ciuchach, dostajesz tylko 3. Czy wyrażam się jasno?’

Liz przytaknęła. ‘Jak kryształ.’ Powiedziała siadaj±c na trybunach koło jakiej¶ blond laski.

‘Jest ok jak się już go pozna.’ Powiedziała dziewczyna wyci±gaj±c rękę. ‘Maria DeLuca.’

Liz wyszczerzyła zęby. ‘Liz Parker.’ Powiedziała do Marii, mocno oddaj±c u¶cisk ręki. ‘Facet, czy to ma być koszykówka, to co tu graj±?’ powiedziała, patrz±c na tocz±c± się grę.

‘Do dupy, nie?’ Maria spytała ze ¶miechem.

‘Kicha.’ Wła¶nie wtedy wysoki czarno włosy chłopak podszedł do Marii i usiadł koło niej.

‘Co mnie ominęło?’ chłopak zapytał.

Maria potrz±snęła głow±. ‘Jeżeli idzie nam tak Ľle przeciw naszej własnej drużynie, nie chcę widzieć jak± odstawimy kichę w prawdziwym meczu.’ Powiedziała. ‘A to jest Liz Parker. Liz, to jest mój najlepszy przyjaciel, Alex Whitman.’

Alex wyci±gn±ł rękę i ucisn± rękę Liz. ‘Hey.’ Powiedział.

‘Hey.’ Liz odpowiedziała, kieruj±c swoj± uwagę z powrotem na grę. ‘Kto to jest? Nr 15?’

Maria spojrzała na mecz. ‘O, to Kyle Valenti, syn szeryfa. Dzieciuch je¶li mnie pytasz.’ Maria odpowiedziała. ‘Nr 19 to Doug Shellow, nr 25 to Michael Guerin, który jest taaaki ¶wietny, mogłabym dodać. A chłopak, który ¶linił się na twój widok, nr 7, jest akurat wolny... to Max Evans.’

‘No, to nazywam ¶wietnym.’

‘Uważałbym na siebie, Parker.’ Alex powiedział. ‘Tess Harding. Blond dziwka tam dalej, ta z pomponami, wykrzykuj±ca sobie płuca, ma ochotę na Max’a. I zrobi wszystko, żeby go dostać.’

Liz wzruszyła ramionami. ‘Pryszcz.’ Mruknęła.

‘No daj spokój!’ Liz wstała i krzyczała. ‘Nie umiesz rzucać z wyskoku?!’

Trener Harris odwrócił się i spojrzał na Liz. ‘A co, mylisz, że umiesz lepiej?’ spytał.

Liz przytaknęła. ‘A jasne! Twoja drużyna jest kompletnie do bani, nr 25 nie umie zgarniać, 22 nie umie nawet kozłować, i nawet nie będę zaczynać o nr 10!’

Harris popatrzał na dziewczynę zanim zagwizdał. ‘Johnson, wypadasz!’ powiedział widz±c jak nr 10 kopie piłkę. ‘Trzymaj charakter poza boiskiem. Parker, my¶lisz, że jeste¶ lepsza. Wchodzisz zamiast Johnson’a.’

Liz wyszczerzyła się na Alex’a i Marię, którzy gapili się na ni± w szoku, zanim wyskoczyła z sandałów, zeskoczyła z trybun i wybiegła na boisko.

Liz stała przed tym Max’em Evans’em, podał jej piłkę kozłem. Mrugnęła do niego i oddała j±. Max biegł z piłk± przez boisko drybluj±c wszystkich na swojej drodze. Miał wła¶nie rzucić z dwutaktu, kiedy Liz wybiegła przed niego i zabrała mu piłkę, pobiegła na przeciwny koniec boiska i sama strzeliła kosza.

Trener Harris gapił się za Liz, gdy strzeliła kolejnego 3-punktowca. Nie kłamała, mówi±c że umie lepiej. Spojrzał na zegarek zanim dmuchn±ł w gwizdek. ‘Ubierać się!’ krzykn±ł.

Liz rzuciła piłkę Max’owi i podeszła do niego. ‘Niezła gra.’ Skomentowała.

‘Tobie też poszło niezgorzej.’ Powiedział z u¶miechem.

Liz wyszczerzyła zęby i patrzyła jak wyci±ga rękę. ‘Max Evans.’

‘Liz Parker.’ Powiedziała ¶ciskaj±c jego dłoń.

Max u¶miechn±ł się zanim zauważył, że ma tylko 3 minuty do dzwonka, a musiał się jeszcze przebrać. ‘Do zobaczyska, Liz.’ Powiedział.

~ * ~

Liz podeszła do Alex’a i Marii.

‘O kurcze, Liz!’ Maria wykrzyknęła. ‘Totalnie rz±dziła¶ oiskiem!’

Liz u¶miechnęła się. ‘O, dajcie spokój. Przecież już to wiem.’ Powiedziała.

Alex ¶miał się. ‘Ona ma rację! Rz±dziła¶!’ Przestał się ¶miać, gdy zobaczył kto szedł do nich.

Liz spojrzała przez ramię żeby zobaczyć blond dziwkę, jak to powiedział Alex, zbliżaj±c± się.

‘Tess, tak?’ Liz powiedziała z u¶miechem na twarzy. Wiedziała, że laska będzie robiła problemy.

Tłumek zacz±ł się formować wokół Liz i Tess, Tess skrzyżowała ramiona na piersi. ‘Okey.’ Powiedziała. ‘Kim jeste¶, sk±d jeste¶, i CO DO CHOLERY sobie my¶lisz, odstawiaj±c się przed Max’em?’

Liz wyszczerzyła się i jeszcze raz spojrzała na Alex’a i Marię. ‘I’m from New York City, born and raised. On the play ground is where I spent most of my day, chillin out, maxin, relaxin, all cool. While shooting some b-ball outside of school.’ Liz powiedziała, niejasno słysz±c ¶miech Alex’a za sob±. ‘When a couple of girls, they were up to no good, started making trouble in my neighborhood. I got in one little fight and my mom got scared. She said, You’re moving in with your uncle and auntie in Roswell.’

/Ten tekst zostawiłam po angielsku, żeby pokazać nawi±zanie do Fresh Prince’a. Tłumaczenie: Jestem z Nowego Yorku, urodzona i wychowana. Na placu zabaw, to gdzie spędzałam większo¶ć dnia, wyluzowuj±c, odpoczywaj±c, relaksuj±c, wszystko cool. Gdy strzelaj±c trochę kosza przed szkoł±, gdy kilka dziwczyn, co nie miały w zamiarze nic złego, zaczęły sprawiać kłopoty w moim s±siedztwie. Wpl±tałam się w jedn± mał± bójkę i mama się przestraszyła. Powiedziała, wprowadzasz się do Roswell z wujem i ciotk±./

Tess przewróciła oczami i skrzyżowała ręce, gdy Liz kończyła. ‘I whistled for a cab and when it came near the license said princess and had a dice on the mirror. If anything I could say, this cab was rare, but I thought, No forget, Yo home to Roswell. I pulled up to a house about seven or eight and I yelled to the cabby, Yo home, smell ya later, I looked at my kingdom, I was finally there, to sit on my throne as Princess of Roswell.’ Skończyła z szerokim u¶miechem.

/Tłumaczenie: Gwizdnęłam na taksówkę, a gdy się zbliżyła licencja z napisem księżniczka i miała kostkę na lusterku. Je¶li cokolwiek mogłam powiedzieć, ta taksówka była rzadka, ale my¶lałam, Nie zapomnieć, JedĽ do domu do Roswell. Zatrzymali¶my się pod domem koło siódmej lub ósmej i krzyknęłam to kierowcy, JedĽ w dom, pow±cham twój gaz póĽniej, spojrzałam na moje królestwo, w końcu tam byłam, aby usi±¶ć na mym tronie jako Królewna Roswell./

Alex był pierwszym który zacz±ł klaskać i gwizdać, wci±gaj±c wszystkich innych. Wkrótce cały tłum wiwatował i klaskał, a Tess ogl±dała się zszokowana.

‘Okey, słuchaj, Królewno. Trzymaj się z dala od Max’a. Rozumiesz mnie? Jest mój.’ Tess powiedziała jadowicie.

‘Ostatnio jak sprawdzałam, był wolny.’ Liz powiedziała, również krzyżuj±c ramiona.

‘Taa?’ Tess powiedziała. ‘Sk±d wzięła¶ ten chłam?’

‘Maria.’ Liz powiedziała, i patrzała jak Maria powoli wycofywała się z grupy.

‘Trzymaj się od niego z dala.’ Tess powtórzyła, zanim odeszła.

Liz przewróciła oczami, tłum rozchodził się. ‘Facet, co za dziwka.’

Alex za¶miał się i położył jej rękę na ramieniu. ‘Musisz się jeszcze dużo nauczyć, Parker. Chodzisz po cienkim lodzie.’ Dodał i znowu się za¶miał. ‘Niezła piosenka.’
Liz u¶miechnęła się gdy Maria do nich doł±czyła. ‘Ogl±dam Księcia Belair.’


Wersja do druku Następna czę¶ć