webmaster15@op.pl

Nowy

Wersja do druku

Dzień przed pierwszym września Roswell tętniło życiem. Wszyscy przygotowywali się do pierwszego dnia nowego roku szkolnego. Max z Michael'em ustanawiali swoje noworoczne postanowienia:

—już nigdy nie użyje swojej mocy dla przyjemności – odrzekł Max.

—a ja postaram się być najlepszym chłopakiem dla Marii.

—przecież i tak jesteś dla niej najlepszy.

Zaczęli się śmiać. Jednak Max zobaczył w oczach Micha zdziwienie.

—co się stało? – zapytał zdziwiony.

—tam ktoś nam się przygląda.

Gdy lecz kiedy Max się odwrócił nie było nikogo.

—ee...zdawało ci się.

—nie tam naprawdę ktoś stał.

—tak, tak oczywiście.

Tymczasem Liz i Maria robiły w swoich pokojach generalne porządki, gdy nagle do domu Liz zadzwonił telefon:

—dom państwa Parker – odpowiedziała wesoła Liz.

—cześć Liz tu Isabel, słuchaj nie poszlibyśmy we trójkę, to znaczy ja, ty i Maria do centrum handlowe, strasznie się nudzę? – zapytała smutna Isabel.

—no pewnie, zadzwonię tylko do Marii i za pół godziny spotkamy się w centrum – odpowiedziała Liz, która wiedziała co Isabel przeżywa po niedawnej śmierci Alex'a.

Dziewczyny zrobiły tak wielkie zakupy, że z trudem zaniosły torby do samochodu. Wracając do domu Liz zauważyła samochód, który przez dłuższy czas jeździł za nimi:

—dziewczyny widzicie ten samochód za nami, śledzi nas od 20 min.

—może to morderca – zażartowała Maria.

—gdzieś już widziałam ten samochód... – powiedziała Isabel.

—ja też, przed 5 sekundami! – krzyknęła Liz.

Dziewczyny zaczęły się śmiać. Lecz gdy zrobiły kilka kółek wokół szkoły, a samochód ciągle jeździł za nimi nikomu nie zanosiło się od smiechu. Liz zatrzymała samochód. Tamten również się zatrzymał. Po chwili ruszył, a przejeżdżając odwrócił głowę tak że dziewczyny nie mogły zobaczyć jego twarzy.

—założę się, że to chłopak ze szkoły – powiedziała Maria mając nadzieje, że rozluźni atmosferę.

—nie mówmy o tym chłopaka, byli by zazdrośni – powiedziała Liz – o przepraszam Isabel...

—w porządku Alex nie żyje i muszę się z tym pogodzić.

Następnego dnia po szkole Max zaprosił Liz do kina. Michael Marię do restauracji.Isabel została sama, zamkneła się w swoim pokoju i płakała ogladając zdjecia z Alex'em.Gdy nagle ktoś zadzwonił do dźwi, raz, drugi.Isabel nie miała zamiaru otworzyć, ale gdy usłyszała że ktoż pociąga za klamkę odrazu pobiegła w kierunku dźwi.Gdy je otworzyłą zobaczyła poczką leżącą na wycieraczce.Wzieła ją zamkneła dźwi i poszła do swojego pokoju.Okazało sie że to kaseta video.Isabel bez namysłu włożyła ją do videa i wcisneła PLAY.Wpatrywała się w telewizor przez minutę gdy nagle na ekranie pojawiły się biało-niebieskie kropki, Isabel straciła przytomność.
Przeniosła się na pustynię na której widziała pięć czarnych postaci.Jedna z nich miałą na sobie czerwoną plamę, Isabel od razu zauważyła że ta osoba ma długie włosy, była to więc dziewczyna.
Po przebudzeniu się nie znalazła kasety w magnetowidzie.I głebi duszy zadałą sobie pytanie:"Czy jest ktoś piąty".Wzięła słuchawke i zadzwoniła na komórke Tess, która była w Kanadzie.Dziewczyna nie odpowiadała.
Nastepnego dnia w szkole dziewczyna opowiedziała o wszystkim Max'owi, Michael'owi Marii i Liz:

—Isabel pamiętasz ten samochód który nas śledził, może to on – powiedziała Liz.

—co???Jaki samochód...przecieżmieliśmy sobie o wszystkim mówić... – odrzekł dość poważnym tonem Max.

—to jest teraz nie istotne – Isabel.

—nie odwracajcie się, przy dźwiach od sali 14 stoi ten chłopak który był wtedy gdy robiliśmy postanowienia – powiedział szeptem Michael.

—Michael ty go zajdziesz od lewej, a ja od prawej, a wy dziewczyny zwracajcie jakoś jego uwagę – powiedział równie cicho Max.

Tajemniczy chłopak stał i cały czas patrzył się w Trójke dziewczyn więc nie zauważył jak obydwaj chopacy podeszli do niego.

—ej, sorry nie wiesz gdzie znajdziemy pana Sztorkmajera?

—eeee...yyyyyy...je..jest...chyba w sali 17.

—dzieki, a tak przy okazji jestem Max Evans, a to jest Michael Guerdin.Miło nam.

—Kamil Hyper...miło – odrzekł, w jego głosie sływać było lek.

Chłopacy odeszli a nowy kolega stał w tym samym miejscu przez całą przerwę.Na następnej przerwie Max i Michale opowiedzieli o wszystkim dziwczyną:

—zapoznajcie nas z nim – powiedziała Maria.

—nie, dopiero go poznaliśmy, to by było zbyt podejżane – odrzekł Max.

Chłopacy poszli do swoich klas.Trójka dziewczyn zostałą i kontynuowała rozmowę:

—to nie fair – powiedziałą z żalem Liz.

—włąśnie, są o nas zazdrosni – dodała Maria.

—słuchajcie skoro nie chcą nas z nim poznać to same się z nim zapoznamy.Chodźcie poszukamy go – Isabel.

Dziewczyny obeszły kilkakrotnie główny korytarz, lecz nie znalazły tam szukanego chłopca.Po szkole w kawierni kiedy Miaria przyjmowała zamuwienie od starszego pana, do srodka wszedł ów chłopak:

—Liz dzwoń po Isabel, ten koleś tu jest – krzykneła Maria wchodząca na zaplecze.

—Isabel właśnie dzwoniła, że jedzie.

—świetnie.

Całą trójka dziewczym podeszła do tajemniczego chłopaka:

—cześć... – powiedziały wszystkie razem.

—a my sie znamy? – w jego głośie było słychać ogromny spokój i opanowanie.

—teraz już tak, jestem Liz Parker.

—Maria DeLuka.

—Isabel Evans.Miło mi.

—ja jestem Kamil Hyper...bardzo mi miło.Twojego brata już znam Isabel.Twojego chłopaka też Mario.

—skąd wiesz że jest moim chłopakiem? – zapytała ździwiona Maria.

—eee...on mi powiedział.

"Hhmmmy...coś tu nie gra, znają sie dopiero jeden dzień a już rozmawiają o swoich sympatiach."

Cała czwórka miło sobie rozmawiała, gdy do kawiarni wszedł Max z Michaelem:

—O witamy widzę że wszyscy się już znają – zażartował sobie Mich.

—przestań Michael, rozmawiamy włąśnie z Kamilem. – Isabel.

—Liz mogłbym cię prośić? – powiedział do Liz prowadząc ją na zaplecze.

—nie chcieliscie nas z nim zapoznac więc poztanowiłyśmy same to zrobić – powiedziałą Liz.

—rozumiem, chciałem tylko wiedziec o czy rozmawialiście.

—o tym że wprowadził się do Roswell dwa tygodnie temu i nie może sie zaklimatyzować.Mówił tekże że gadaliście o nas i o tym że Mich chodzi z Marią.

—co???O niczym takim nie gadaliśmy. – odrzekł zdumiony Max – coś tu nie gra.Myślę...myślę że on jest jednym z nas.

—daj spokój.Chodźmy do nich.

Tym czasem Kamil nie odezwał się ani słowem w obecnosci Michael'a, a gdy doszedł Max chciał nawet wyjść, ale nie miał odwagi wydusić z siebie najmniejszego pisku.

—A może pojedziemy jutro z Kamilem nad nad morze, pokażemy mu okolicęCo ty nato? – zapytał Mich.

—dobrze...ej zaraz przecież tu niema morza.Co wy kombinujecie.Spadam stąd – w jego głosie było słychać złość.

Gdy szedł w kierunku dźwi Michael złapał go za bark i powiedział:

—stary wyluzuj...na żartach się nie znasz.

I wtedy Kamil odwrócił sie, wyciagną rekę i sprawił że Michael przeleciał przez dwa metry i udeżył w ławkę przy boksie.

—o Boże – powiedziała Isabel.

—chciałęm sie z wami zprzyjaźnić!

Podszedł do dźwi i sprawił że odleciały na kilka metrów.

—stój – krzykną Max.

Kamil wybiegł, wszystko działo się tak szybko że nikt za nim nie pobieg.

Następnego dnia w szkole nigdzie nie było widać Kamila.Każdy obwiniał się za to co niedawno sie stało.Po szkole postanowili spotkać się na pustyni i omówić to co niedawno zaszło.W między czasie
Isabel siedząc na lekcji matemetyki przy oknie dostrzegłą kogoś postury Kamila.Ten ktoś szedł środkiem i na nic nie zwracał uwagi.Chwilę później zaczepiło go dwóch dobrze zbudowanych koleśi.
Jeden z nich złapał go za rękę i zaczął ciągnąć w ślepą uliczkę.Kamil dał się tam zaprowadzić i po chwili żucił napastników w smieci.Isabel widząc to wymazała im wszystko z pamięci i sprawiła że stracili przytomność.W tej chwili zadzwonił dzwonek.Dziewczyna wzieła plecak i szybko pobiegła w miejsce widziane z okna, niestety niekogo już tam nie było.
Na pustyni Isabel opowiedziała o wszystkim reszcie, która nie była tym zdziwiona.

—wiemy przynajmniej że nie uciekł z miasta – odrzekłą spokojnie Max \.

—tylko gdzie jest...

ddryyyyyyyyyyyyyyy, zadzwonił telefon.

—słucham – powiedzoała Liz

—cześć, Tess z tej strony.

—o cześć Tess.

—no co tam u was.

—nie uwierzysz...

—w co?

W tej chwili telefon Liz zmiażdzył się.

—co...co jest? – Michael.

—Tess nie może wiedzieć o moim istnieniu – krzykną Kamil stojący na kamieniu.

—łapać go – krzyknął Max.

Michael i Max zaczeli biec w jego stronę, co po chwili skonczyło się nie miło.Kamil odrzucił ich lekko.

—nie chcę się bić...misimy pogadać – odrzekł chłopak.

—no dobra...mów – wrzasnął zdenerwowany Michael.

—nie tutaj, spotkamy się za pół godziny w kawiarni.

—niech bedzie – Isabel.

Max, Michael, Isabel, Liz i Maria pojechali samochodem.A tajemniczy chłopak poszedł pieszo.Cała piątka czekałą z niecierpliwością na tajemniczego przybysza, gdy zadzwinił telefon:

—Miria tu Tess, czy z Liz wszystko w porządku?

—o cześć, tak nic jej nie jest.

—nie uwierzysz co się stało.

—to samo powiedziałą mi Liz tuż przed tym jak nas rozłączyło.O co chodzi?

—Maria odłuż telefon! – krzyknął Kamil wbiegając do kawiarni – ona nie może wiedzieć żeja żyję.

—eee...Tess muszę kończyć...pogadamy jutro – odłożyła słuchawkę.

—mamy dużo do obgadania – Max.

Kamil usiadł między Marią a Isabel i zaczął mówić o sobie:

—Nazywam się Kamil Hyper.Jestem w waszym wieku.Ktoś kto powiedział wam że w kapsule były cztery kokony, okłamał was.Było sześć.Ja jestem tym piątym, a szóstym był Bass Blade.Niestety został zabity przez skurów podczas kiedy zmierzaliśmy w kierunku Roswell.Uratował mi życie swoją smiercią........Jak zauważyliście ja też mam moc..magę za pomocą fal hercowych niszczyś lub przesówać praktycznie wszystko....acha to co teraz wam powiem noż e się wam wydać kłamstwem, ale to prawda.To Tess zabiłą Alex'a...

—co to brednie!!! – wrzasną Michael.

—nie uwierzę dopuki nie pokarzesz mi dowodów – powiedział Max.

—w noc kiedy Alex zginął Tess podobno oglądała z Kyle'em film, ale przecież wtedy była awaria prądu w całej dzielnicy...

—czy to znaczy że Kyle też jest zdrajcą? -zapytała zdumiona Maria.

—nie groziła mu smiercią.

W tej chwili Tess weszła do kawiatni.

—cześć wszystkim!Wróciłam!......Co jest ktoś znowu umarł?

—zaraz ty umrzesz zdrajczynio – Isebel wyciagnęła rekę wkierunku Tess zadawając jej ogromny ból –
to za Alex'a!!!.

—nie nie możemy jej zabić, wyczują to detektory skurów – krzyknął Kamil – zabierzmy ją na pustynie.

Wszyscy kierowali się samochodami w kierunku pustyni.Po dotaciu na miejsce wnieśli nieprzytomną Tess od groty, przywiązali ją do dość dużego kamienia.Ocucili ją i zaczeli przesłuchanie:

—Tess, Tess słyszysz mnie? – zapytał Max.

—Max co się stało...nic nie pamietam...chyba straciłam pamięć – odpowiedziała Tess.

—straciłać pamięć...to skąd wiesz jak mam na imię.Powiedz czy od samego początku pracójesz dla skurów.I nie prubój zaprzeczać.

—Max...co ty ty chyba nie myślisz że ja...

—nie tylko myślę, ale i wiem.

—zabijmy ją, teraz ją sobie przypominam.Kiedy dwóch skurów do nas strzelało to ona stała za nimi.Przez nią zginą Bass – wrzasnął Kamil.

—a co powiemy policji i jej rodzinie.Mem lepszy pomysł.Isabel czy potrafiłą byś wymazać jej pamięć? – zapytał Michael.

—ona jest jedną z nas, to praktycznie nie możliwe – odpowiedziała Isabel.

—To nasze jedyne wyjście, musimy sprubować – Max.

Isabel podeszła do Tess, położyła obie ręce na jej tważy i zaczęłą wymazywać jej pamięć.Wszystko trwało już dwie godziny, a przy trzeciej Isabel zaczełą tracić przytomność.Max i Michael trzymali ją.Po trzech godzinach Isabel i Tess straciły przytomność.Michael odwiózł ją pod dom i zostawił pod dźwiami.Max zabrał Isabel do domu.
Następnego dnia Max i Michael próbowali przebudzić Isabel, niestety beskutecznie.

—dobrze że wasi rodzice wyjechali do dziadków – powiedział Mich dla rozruźnienia atmiosfery.

Max nic nie odpowiedział i nadal prubował obudzić Isabel.Spała ona jeszcze przez trzy dni.Czwartego dnia była bardzo wymęczona.Tess w ogóle nic nie pamietała, nawet to że zna czechosłowaków i ich przyjacieli.Isabel i Kamil zaczeli się do siebie zbliżać.Teraz wszysy czuli się o wiele silniejsi, teraz był ich o jednego więcej.Wszystko powoli zaczeło się układać i zmierzać we właściwym kierunku.


Wersja do druku