Anita19

SILMARILLION (10)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Cz. – 10
SCHODY DO PIEKŁA...
Ziemia...
POZIOM 47 – DOM CENTURIO
Wysoki mężczyzna w sile wieku naprawiał urządzenia w domu, muskularny, te muskuły pozostały po kilkunastu latach żmudnych ćwiczeń, miał już czterdzieści lat, ale wyglądał, co najmniej na połowę mniej, czarno włosy, groźnie wyglądający, ale z przyjaznym usposobieniem. Właściwie chodziło o lep, który te nieposłuszne dzieciaki zepsuły i jakoś wypadło im z głowy by je naprawić. Był wściekły. Oczywiście dostali szlaban na wszystko... Ale ku własnemu zdumieniu zauważył coś dziwnego. Naprawiając zastanawiał się, co to. Po dwóch godzinach wyczerpującej pracy dotarło to do niego. Napięcie...
Tak. Te dzieci... Właściwie ludzie-kosmici byli dorośli i chyba zakochiwali się w sobie. Na potwierdzenie tych słów spojrzał na Tarę i Lexa, aż wrzało między nimi, choć oboje byli bardzo nieśmiali. A reszta, Boże ratuj. Gdyby mogli padliby sobie w ramiona tam gdzie stoją i robili rzeczy najbardziej zakazane! Rozmyślał, co zrobić by ostudzić ich zapędy. Właściwie czy tego można dokonać?...
Postanowił porozmawiać z Cirith i poradzić się, co robić. To było jedyne rozsądne wyjście. Z tą myślą udał się do radnej...
SALA OBRAD WIELKICH
Przyjęła go bardzo entuzjastycznie. Jej mina wskazywała na to, iż ma jakiś plan. Centurio znał ją od lat. Ale nie wiedział o niej nic bliższego po za tym, że od dwudziestu lat jest tutaj radną.

— Witaj, cóż Cię do mnie sprowadza? – Starsza pani zaniepokoiła się poważną miną Centuria. Może coś z dziećmi?

— Mam problem, chodzi o moich podopiecznych...

— Znów gdzieś uciekli – Cirith się lekko wystraszyła

— Nie, nie chodzi o to, że oni tak naprawdę nie są już dziećmi... I chyba między nimi tworzą się pary odkąd pojawiła się Silva... Myślę, że to ma też związek z nią... Ona wszystko zaczęła... Więc przyszedłem z tym do ciebie....

— To się dobrze składa... Od tygodnia wraz z zespołem planujemy pewną wyprawę...

— Na powierzchnię! Nie możesz...

— Raczej w tę drugą stronę... Udamy się na Poziom Pierwszy...

— To, to nie wiarygodne!... Dlaczego?.. Czy to z ich powodu? Dlatego, że są nie ludźmi!

—, więc już wiesz... Wiedziałam, że to nadejdzie – mruknęła

— to, kiedy wyruszamy?

—, kiedy znajdę tajne przejście na korytarz prowadzący do słynnych Tysiąca Schodów...'

— tych schodów...

— tak, dwieście lat temu, prawdo podobnie, bo nie znamy dokładnej daty zejścia ludzi pod ziemię są tutaj schody, którymi wnoszono materiały do budowy całego podziemnego miasta... A poziom, na, który się udajemy jest pierwszy...

— dobrze czy mam rozpocząć przygotowania, naszych zadziwiających dzieci?

— tak myślę, że tak... Dostaniecie powiadomienie, kiedy odnajdę te cholerne schody...

— oczywiście – Centurio wyszedł, odniósł wrażenie, że Cirith nie powiedziała mu wszystkiego. Niedobrze. Bardzo niedobrze...
POZIOM 47
Kiedy się zjawił sprzątali, chodzili z kąta w kąt, i robili całkiem niepotrzebne rzeczy? Uśmiechną się. Ta tajemnicza wyprawa dobrze im zrobi i może czegoś nauczy na przyszłość. A ludzie dowiedzą się więcej o sobie. Bo prawdę mówiąc egzystowali ot tak sobie. A to trzeba zmienić.

— Em możesz wszystkich zwołać? – Poprosił

— NARADA! – Krzyknęła dziewczyna ogłuszająco.
Centurio pokręcił głową. Muszą nabrać trochę ogłady. Po chwili zaczęli się wynurzać ze swoich dziupli. Wolno z ociąganiem rozsiedli się przy stole i wyczekująco patrzeli na Centurio. Westchną ciężko

— mamy dużo pracy... Czekają nas ćwiczenia...

— znaczy, co? Bo nie bardzo rozumiem – spytał Kane

— znaczy to, że przygotowuję was do niebezpiecznej misji, którą będzie zejście na sam dół, czyli do poziomu pierwszego...

— CO!!!!!!

— Tak Cirith nie dawała spokoju sprawa z waszym pochodzeniem i dlatego schodzimy... Nie znam wszystkich jej planów, więc nic więcej nie powiem...

—, Ale dlaczego?.. Czy ja też mogę iść – zapytała zaniepokojona Silva?- Ty idziesz na pierwszy plan w całej tej akcji, więc o nic się nie martw! – Odparł łagodnie Centurio...

— zgoda, byleby nie były zbyt wyczerpujące te "ćwiczenia"

— tylko podstawowy zakres obrony i w ogóle i szczególe...

— jak znam cię to tak nie będzie no, ale dobra – zakpił Kane...
I tak zostało. Następne dni były bardzo wyczerpujące. Wszyscy wracali zmęczeni i nie zdolni do życia po takim ogromnym wysiłku. Oczywiście nie zabrakło przeróżnych sytuacji. Śmiesznych, czasem groźnych. Ale wszyscy zaczęli osiągać dobre wyniki. I co najważniejsze utworzyły się już trzy party. To znaczy: Zander + Neraja, Tara + Lex, Kane + Emma. Ta ostatnia jeszcze się wachała, ale już było blisko. Natomiast Kilan i Silva cały czas się poznawali i coraz bardziej zakochiwali w sobie.
Następnego dnia Centurio dostał meldunek, iż mają się wszyscy stawić u Cirith. Zaintrygowani stanęli przed nią z oczekiwaniem na dobre wieści. Istotnie Cirith uśmiechała się. Przed nią leżały staro dawne papiery. Było na nich coś narysowane, ale nie do końca rozumieli, o co w nich chodzi.

— tak Nerajo to plany Tysiąca Schodów...

— to... To one istnieją?!!!

— tak, spójrz.... Tutaj czarno na białym...
Reszta była równie zszokowana. Silva nie rozumiała, o co chodzi. Ale się dowie.

— to, kiedy schodzimy na poziom 1? – Zapytała

— w swoim czasie...
Ciąg Dalszy Nastąpi.







Poprzednia część Wersja do druku Następna część