Lizzy_Evans

FBI (5)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Nie no ja nie wiem już nic! Po co mnie przydzielili do tego zadania? Po to żeby jakiś podrzędny kapitan drużyny szkolnej obmacywał moje biedne kolano na lekcji biologii?! To już przesada! Hm.. ale z takim typkiem spod ciemnej gwiazdy to ja sobie poradzę.
No dobra.. widzę, że Nancy jest zalatana.

—Cześć.. w czymś pomóc?- zapytałam podchodząc do lady.

—Jasne. Każda pomoc się przyda! Więc jeśli możesz to idź przebrać się uniform i jedziesz ze stołami- jej śmiech był zaraźliwy i sama nie mogłam się powstrzymać przed jego wybuchem.

Zrobiłam tak jak mi kazała. Upięłam też włosięta. Wychodząc z zaplecza moje nieszczęsne oczy musiały ujrzeć Maxa Evansa w towarzystwie jakiejś blondynki i wysokiego bruneta.
Nie ma co ten chłopak ma wzięcie nawet w gronie chłopaków.
Dobra.. Liz raz dwa trzy. Wyszłam a jego wzrok musiał spocząć właśnie na mnie! Matko ten facet chyba nigdy nie przyjmuję porażki!
Ale hm.. gdzie on się patrzy?.. O Jezu! To totalny zboczeniec! Coś mu się nie podoba w moim biuście czy taki grymas twarzy to jego tik? Dobra nie mam zamiaru w to wnikać.

—Co podać?- zapytałam stojąc przy ich stoliku.

—Najlepiej piękną kelnerkę- powiedział Max figlarnie a ja w środku się już gotowałam. Na samym początku naszej znajomości wydawał się być opanowany i „normalny”.

—Żarty zostaw przed kafejką. Więc? Co podać?- zapytałam jeszcze raz siląc się na spokój.

—Ja poproszę colę z arszenikiem- powiedziała blondyna. Zanotowałam

—A ja… gofra z tabasco- to był ten brunet. Miał ładny uśmiech to trzeba było mu przyznać.

—Dobrze. Rozumiem, że ty Max nic nie zamawiasz?

—Hm.. mówiłem już co chcę ale ty nie chcesz mi tego dać.

—Nie, bo jesteś totalnym bęcwałem i zboczonym egoistą a tacy są u mnie na wielkim minusie więc sorry ale muszę wracać do swoich obowiązków- chciałam jak najszybciej stamtąd odejść ale przytrzymał moją rękę i zbliżył swoje usta do moich uszu.

—jeszcze będziesz moja- szepnął ledwo słyszalnie. Przeszedł mnie dreszcz emocji. Mimo, że był „zjechany” to miał swój urok. Cóż… i tak nic z tego nie będzie. Agentki wiedzą jak o siebie zadbać i nawet taki napalony egoista nie popsuje powodzenia mojej misji.


Poprzednia część Wersja do druku Następna część