Liz Parker

The Christmas Time (2)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

—Jezu, Kate zachowuj się jak człowiek- krzyknął Max gonią za dziewczyną.

—Nie!- Kat gwałtownie obróciła się w jego stronę.

—Dlaczego nie?

—Po pierwsze sam dobrze wiesz, że nie jestem cżłowiekiem, a po drugie nie, bo nie. Ok, mam brata, mam rodzinę. Przyjmuję to do wiadomości. Ale to nie oznacza, że mam się od razu z nimi spotkać.

—Kat, ale to jest twoja rodzina!

—Nie Max, to jest twoja rodzina i dobrze wiesz jak to będzie kiedy oni dowiedzą się, że ja...- Kat przerwała w połowie zdania- Ty im powiedziałeś- krzykneła nagle- Jak mogłeś im o mnie powiedzieć?

—Ja...-Max nie wiedział co powiedzieć. Miał nadzieję, że to się nie wyda.

—Co ty?- zdenerwowała się Katia.

—Oni powinni wiedzić- stwirdził Max.
Kat wiedziała, że Max ma rację. Jak to dobrze, że on nie umie czytać w myślach- pomyślała.
***

—Nie przesadzaj Kat, jesteś całkowicie normalna- stwierdził czyjś głos.

—O tak, a ty jesteś tego dowodem- stwierdziła z ironią Katia.

—Co masz na myśli?

—Jakbyś zapomniał to ty nie żyjesz- powiedziała troche za głośno Kat patrząc w oczy Alexowi Withmanowi.
***

—Gdzie on do cholery jest- krzyczał Michael. Max miał już dawno wrócić. I nagle na choryzoncie pojawił się znajomy samochód.

—Max- krzykneła Liz.
Samochód podjechał. Na siedzeniu obok Maxa siedziała nieznana im dziewczyna. Michael był najbardziej zdenerwowany. To była Katia Langley-Guerin.

—Cześć- odezwała się w końcu Isabel. Ona pierwsza doszła do siebie.

—Cześć- powiedziała trochę nieśmiało Kat.

—Jestem Isabel, a to Liz, Maria i Michael- powiadziała Is wskazująz każdego po kolei.

—Mam na imię Kate.
***
Kilka godzin później ciemny samochód odjechał spowrotem w stronę Los Angeles. Tym razem prowadził Michael.

—Co myślisz o Kat?- zapytał wprost Max jak tylko się oddalili.

—Jest miła- stwierdziła trochę bez przekonania Isabel.

—Myślę, że to trochę potrwa zanim jej zaufamy- stwierdziła Liz.

—A będziemy miali tyle czasu?- zdziwiła się Isabel.

—Musimy. Dla Michaela- powiedziała Maria. Wszyscy przytakneli.
***

—Jak się miaszka u Kala?- zapytał niezręcznie Michael nie odrywając wzroku od drogi.

—Nieźle- odpowiedziała Kate- Chociaż w zasadzie jego znajomi są debilami.

—Czemu tak myślisz?- zdziwił się Michael.

—Taki biznes. Nie rozumiem jak można grać w filmach. No wiesz, trzeba się podwalać do reżysera, producenta. Masakra.

—Nigdy nie myślałaś o tym, żeby zagrać?

—Nie mogę- stwierdziła Kat- Za bardzo bym się bała.
Michael przytaknął głową.
***



Poprzednia część Wersja do druku Następna część